czwartek, 4 kwietnia 2013

5.- Mój wujek gra w Lakers'ach.

Podczas nudnego siedzenia na pierwszej godzinie lekcyjnej weszłam na chwilę na facebook'a i twitter'a ale nic ciekawego się nie działo. Brakowało mi przyjaciòł, tutaj na razie nie miałam nikogo. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek, Depp jeszcze na przerwie rozdzielił nas po klasach. Przypadoło mi dwójce chłopaków pozostać na sali. Oni mieli ze sobą świetny kontakt, a ja taki odludek. Znów rozmyślanie przerwał mi dzwonek. Na salę wpadła grupa chłopaków oraz dziewczyn. Ucieszyłam  się bo na końcu samotnie podąrzał Adam. Podeszłam i przywitałam się.
- Hej.
- O siema różowa.- uśmiechnął się.
- Dlaczego nie szedłesz ze wszystkimi?
- Bo ich nie lubię, oni mnie też i tak jakoś to wyszło.- wzruszył ramionami. Usiedliśmy na parapecie i rozmawialiśmy na wszystkie tematy. Było dobrze, my zajęci rozmową,  a reszta koszykówką. Gdy pewien mulat, Zayn jak się dowiedziałam od Adama, prubował zrobić wsad i się wywalił zaczęliśmy się śmiać. Wkurzony podszedł do nas i zapytał.
- Z czego tak zacieszacie?
- Z ciebie.- odparł Adam. Zayn już miał go uderzyć ale mu przeszkodziłam.
- Ej no bez bujek mi tu, nie lubię jak się coś tak błachego rozwiązuje w taki sposób.
- Ciesz się że tobie nie przywale, mam szacunek do kobiet.- burlnął i odszedł. Już myślałam, że będziemy mieli spokój ale się przeliczyłam. Jakiś chłopak w brązowych włosach rzucił mi piłkę.
- Jak tak mądra jesteś to rzucaj różowa.- powiedział. Wstałam i kozłując piłkę podbiegłam do kosza. Zrobiłam piękny wsad, a im szczeny opadły. Puściłam się kosza i z gracją wylądowałam na parkiecie.
- Ja mam imię.- warknęłam. Powróciłam na moje poprzednie miejsce.
- To było epickie Cody.- pogratulował mi czarnowłosy.
- Mój wujek gra w Lakers'ach.- uśmiechnęłam się. Po dzwonku
wyszliśmy na korytarz, za plecami słyszeliśmy szepty. Nie byłam z tego jakoś zadowolona ale nic nie mówiłam.
- Co masz teraz?- zapytał Adam. Wyciągnęłam plan i odpowiedziałam.
- Angielski z panią Higgins.
- Oh, to ci się trafiło, masz z najzajebistrzą nauczycielką w szkole.- Lambert odprowadził mnie pod same drzwi klasy. Tak jak powiedział nauczycielka była naprawdę super. Lek je mijał mi szybko, aż nadeszła pierwsza długa przerwą. Tak jak prosił mnie Adam czekałam na nie go pod klasą, ale spokój nie był mi dany. Podeszła do mnie grupka chłopaków, z tego co pamiętałam jeden z nich to Zayn, a drugi Louis.
- Mała co tak sama stoisz może mógłbym się tobą zająć?- zapytał dziwnym tonem bliźniak Louisa, tylko że był cały w tatuażach.
- Nie dzięki.
- Jesteś piękna, mądra i masz cięty język, takiej królowej potrzebuje król.- Zayn przygwozdzilł mnie do ściany, a że był większy i silniejszy nie miałam szans.
- Król debili i idiotów? Przepraszam ale mimo że jestem niska to nie aż tak żeby sięgnąć twojego poziomu.- mruknęłam. Mulat wkurzył się.
- Odpuść.- powiedział jakiś chłopak. Zayn z przyjaciółmi odszedł, tylko ten nieznajomy został.
- Przepraszam z mojego brata, jest trochę...- przerwałam mu.
- Narwany, niewyżyty seksualnie, głupi?-zapytałam z ironią.
- Ehh... chciałem powiedzieć niepohamowany w stosunku do ładnych kobiet.- zarumienił się.- Liam.
- Cody.
- A to nie jest męskie imię?- zapytał. Wypuściłam z płuc powietrze i odpowiedziałam:
- Nie, nie tylko męskie.
- Ja przepraszam, nie chciałem cię urazić.
- Typowy Brytyjczyk, wy za wszystko przepraszacie. W Polsce jedna piąta społeczeństwa miała by to w dupie.
- To dlatego jesteś taka ładna.- uśmiechnął się. Pożegnaliśmy się tuż przed dzwonkiem. Adam miał racje, ta nauczycielka była super. Jak tako dotrwałam do przerwy obiadowej. Zgodnie z prośbą Adama czekałam pod klasą. Ze zniecierpliwienia zaczęłam się rozglądać.
- Kogo tak wypatrujesz?
- Adam wystraszyłeś mnie.- ale za mną nie stal Adam.
- Jestem Harry.
- Cody.- przywitałam się.
- To więc czekasz na Adama.- jego imię wypowiedział z pogardą.
- Nie lubisz go?- bardziej stwierdziłam niż zapytałam. Ale Harry mi nie odpowiedział, ktoś go uprzedził.
- Nienawidzimy się.- to był Lambert.- Choć bo cię zarazi głupotą.- pociągnął mnie za rękę. Harry niestety złapał mnie za drugą i pociągnął ku sobie.
- Nie decyduj za nią.
- Nie decyduje.- mruknął.- Choć mała bo nam cała przerwa minie.- totalnie olał Loczka.
- Uważaj na niego, bo jeszcze zaciągnie cię na stary cmentarz i zabije w okrutny sposób.- szepnął mi do ucha Harry i odszedł. Nie powiem wystraszyłam się.
- Nie słuchaj go, chce cie nastraszyć.- z tymi słowami poszliśmy na stołówkę.