niedziela, 28 lipca 2013

7. Szczwany plan

Stałam bawiąc się telefonem, a Liam i Zayn siedzieli oszołomieni. Śmiać mi się chciało z Zayna bo mi nie wierzył cały czas, a Liam przyjął to ze spokojem.
- Czy jak widzieliśmy się wtedy w szkole to wiedziałaś, że jesteśmy rodziną?- zapytał Liam, pewnie chodziło mu o to zajście z Mulatem.
- Nie, ale wiedziałam iż moi kuzyni chodzą do tej szkoły.- wytłumaczyłam. Spojrzeli się na mnie trochę dziwnie, aż mi ciarki po plecach przeszły.
-Aha, więc przydałoby się zapomnieć o dzisiejszym dniu w szkole.- mruknął Mulat. Przytaknęłam i zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się iż oni są bardzo mili i da się z nimi normalnie rozmawiać. Liam to zabawny i dobry chłopak, a Zayn to tajemnica. Wydaje się jakby z przymusu nosił maskę zimnego drania i kreował swój wygląd na Bad Boya. Wiele się dowiedziałam o nich oraz ich przyjaciołach.
- Dlaczego jesteście tacy cięci na Adama?- zapytałam z ciekawości. Zapadła cisza. Zayn spoglądał na Liama, a Liam opuścił wzrok na podłogę.
- Może kiedy indziej ci powiem.- powiedział Pakistańczyk.- Jak jest w Polsce?- zmienił temat.
- Oh zupełnie inaczej niż tu. Polacy są niemili, strasznie chamscy, ale zdarzają się wyjątki od tej reguły.
- A twoje miasto, pokażesz nam je.- Liam podał mi laptopa. Szybko wstukałam w Google Grafika nazwę miasta. Chłopcy byli zachwyceni.
- Jak do Polski przyjedziemy to nas oprowadzisz.- uśmiechnęli się. Pokazywałam i mi różne zdjęci oraz opowiedziałam słynną historię Wawelskiego Smoka. Liam bardzo ucieszył się, ze kiedyś zobaczy smoka.
- Może w wakacje.- uśmiechnęłam się do nich.
- A twoi przyjaciele, jacy są?- zapytał Zayn
- Są moją rodziną, bardzo ich kocham. Zawsze się razem wygłupialiśmy i płakaliśmy, będzie mi tego brakowało.- przerwałam.- Ciężko jest robić próby na odległość.
- Próby?- spojrzeli na mnie pytająco.
- No, mamy zespół.
- O a macie jakieś piosenki?- Liamowi aż się oczka zaświeciły. Przytaknęłam i puściłam jedną według nas najlepszą. Byli zachwyceni. Kuzyni od razu kazali mi lecieć z płytą do Syco, kazałam przestać im żartować ale w duchu modliłam się żeby mieli racje i żeby Frozen Mouth miało szanse zabłysnąć. Do domu wróciłam z rodzicami naprawdę późno więc od razu wzięłam prysznic i włączyłam laptopa.
Ja: Siemcia kochanie :)
Elizka: Witam Cię bejbiaszku :P
Ja: Mam genialnie pomysł ^^
Elizka: Opowiadaj ten swój plan podbicia okręgu trzech stanów.
Ja: A więc co myślisz o feriach w Londynie ? ^^
Elizka: Kusząca propozycja, ale moja matka :/
Ja: Zgodzi się, już ja załatwię, że będziesz z chłopakami musiała tu przylecieć ;)
Elizka Mów dalej :P
Ja: Ach uknułam szczwany plan przemycenia was do Londynu ^^- i tak kolejną godzinę obgadywałyśmy ten plan.

***

Poranne lekcje w ogóle mnie nie obchodziły. Nawet nie zauważałam kiedy jedna się kończyła a druga zaczynała. Nadal byliśmy rozdzieleni po klasach, niestety miało tak być do przyszłego piątku. A więc teraz snułam się za Conorem i Justinem pod klasę od aktorstwa. Przez przypadek podsłuchałam jak rozmawiają o zgubionym zeszycie Justina i wtedy mnie olśniło iż to ja go znalazłam. Przystanęłam i zaczęłam grzebać w torbie. Jakiej ulgi doznałam jak się okazało, że został spakowany. Wyciągnęłam go i podbiegłam do nich.
- Justin!- odwrócili się ale szli dalej.- Ej no poczekajcie.- przyspieszyłam z ofukaną miną. Łaskawie stanęli.
- Co?- zapytał Bieber.
- To jest chyba twoje.- podałam mu jego zgubę.
- Z kąt go masz, przyznaj się zabrałaś mi go celowo.- warknął.
- Nie, po prostu znalazłam.- broniłam się.
- Jasne bo ci któryś z nas uwierzy, ty przecież trzymasz z Adamem.- powiedział wojowniczo Conor.
- To że lubię Adama nie znaczy, że kradnę!- krzyknęłam i naburmuszona miałam już odejść ale usłyszałam ciche "Jasne" z ust Justina. Odwróciłam się i krzyknęłam.
- Jeżeli byś nie gubił swoich rzeczy w sali od tańca nie musiała bym ci ich oddawać, a to iż jestem nowa i Adam okazał się dla mnie miły, a nie taki jak wy nie robi ze mnie złodziejki.- czułam jak pojedyncze łzy skapują z moich policzków na podłogę. Nienawidziłam jak ktoś oskarżał mnie bez potrzeby, szczególnie jak to były osoby które mnie dobrze nie znały. To naprawdę bolało. Przebiłam się przez tłumik gapiów zebranych wokół nas. Z tego co kojarzyłam Lambert miał teraz muzykę na drugim piętrze. On pierwszy przyszedł mi do głowy bo kuzynom nie chciałam robić problemów. Naprawdę szybko odnalazłam jego klasę, ale musiałam uważać ponieważ chodzili do niej również Zayn oraz Liam. Chwilkę, dosłownie kilka sekund go szukałam. Niestety rozmawiał z jakimś chłopakiem nie chciałam przeszkadzać ale on mnie zauważył i dam sobie głowę uciąć, że specjalnie krzyknął do mnie aby zrobić na złość moim kuzynom.
- Cody!- pomachał mi. Zrezygnowana szybko do niego podeszłam.
- Coś się stało? A tak w ogóle to jest... mój przyjaciel Jerry.- przedstawił mi blondyna niewiele wyższego ode mnie.
- Jestem Cody.- uśmiechnęłam się nikle. Adam chyba to zauważył.
- Gadaj co się stało, mimo że znam cię od wczoraj to widzę po tobie smutek.- odciągną mnie na bok, wytłumaczyłam mu o co chodziło.
- Dwa debile.- warknął zły.
- Wiem, ale obiecaj że nie zrobisz nic głupiego.- mruknęłam przytulając się do niego. Spojrzał na mnie dziwnie.- Masz awanturę wypisaną na twarzy.- zaśmiałam się. Podeszliśmy do Jerrego.
- Przepraszam, że go tak od ciebie zabrałam.
- Nic się nie stało miło wiedzieć, że oprócz mnie ma tu jeszcze kogoś.- uśmiechną się przyjaźnie. 
- Jaką będziesz miała teraz lekcję?- zapytali.
- Zastępstwo z Leonardem... yy nie pamiętam jak się nazywa.
- Dicapriem, też teraz mam z nim lekcje.- powiedział blondyn. A ja nadal nie kojarzyłam nazwiska.- Blondyn, wysoki, niebieskie oczy, bardzo przystojny.- wytłumaczył do końca, a Adam spojrzał na niego jak by zły i zazdrosny. Już widziałam iż Adam mnie okłamał, oni nie byli tylko przyjaciółmi. 
- Idźcie już bo za chwilę dzwonek a on nie lubi jak ktoś się spóźnia.- powiedział Adam. Już mieliśmy odejść ale podeszłam do Lamberta, stanęłam na palcach i szepnęłam mu na ucho.
- Ty i Jerry bylibyście ładną parką.- brunet potężnie się zarumienił. 
- Kto ci powiedział?- zapytał z lekka zły i wystraszony.
- Ty sam, normalny kolega nie był by zazdrosny o to, że Jerry powiedział, że nauczyciel jest przystojny.- mruknęłam. Podeszłam do blondyna i poszliśmy w odpowiednim kierunku spiesząc się niemiłosiernie. Dosłownie biegiem dotarliśmy zanim nauczyciel zdążył otworzyć klasę.