sobota, 15 września 2012

10. To niespodzianka…



*Oczami Oli*
Miałam z lekka wyrzuty sumienia, bo znów zostawiłam Charliego. Wsiadłam do Hummera i buziakiem przywitałam się z Zaynem.
- Hej gdzie jedziemy?
- To niespodzianka.- odpowiedział tajemniczo.
- Oj no powiedz!- prosiłam już chyba dwadzieścia minut.
- Kolejny raz mówię Nie.- zaśmiał się
- Nie śmiej się tylko powiedz gdzie mnie zabierasz!
- Niespodzianka.- uśmiechnął się. Mruknęłam kilka przekleństw pod nosem i zaczęłam wpatrywać się w krajobraz za oknem. Nie minęło dziesięć minut, a Zayn zatrzymał się przed jakąś bramą. Coś w stylu parku. Wysiedliśmy, od razu poczułam zmianę temperatury. Malik złapał mnie za rękę i pociągnął w głąb tajemniczego miejsca. Zatrzymaliśmy się dopiero jakieś dziesięć metrów od pięknego jeziorka. Podeszłam bliżej, dostrzegłam na nim łabędzie. Śnieg zaczął delikatnie prószyć.
- Zayn tu jest pięknie.- odwróciłam się i zamarłam. Malik stał z jednym czerwonym tulipanem i zaczął śpiewać. Popłakałam się. Kiedy skończył podbiegłam i rzuciłam mu się w ramiona. Przytulił mnie mocno i złapał w talii tak, że teraz obejmowałam go nogami wokół bioder. Nic więcej mi nie było potrzebne.
-Kocham cię.- wyszeptałam i wpiłam się w jego usta. Poczułam, że zaczął iść w bardziej nie określonym dla mnie kierunku. Oparł mnie o coś, chyba o ścianę, otworzył drzwi i wniósł mnie do małego drewnianego domku. Zamknął drzwi kopniakiem, postawił mnie na ziemi, złapał moją twarz w dłonie i rozdzielił nasze usta.
- Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, Kocham cię.- znów połączył nasze wargi w czułym całusie. Rozebraliśmy się z kurtek i butów.
- Zapraszam.- gestem ręki poprosił abym usiadła na krześle. Mmm... romantyczny obiad. Jedliśmy spagetti, rozmawialiśmy oraz po prostu cieszyliśmy się sobą. Około 15.30 usiedliśmy na skórzanej kanapie otuleni kocem, w rękach mieliśmy po kubku kakao. Wpatrywałam się w tańczące iskierki w kominku.
-Ola.- powiedział Zayn. Odwróciłam głowę aby mu odpowiedzieć ale nie zdążyłam bo zatkał mi usta gwałtownym pocałunkiem. Kubki leżały teraz bezpańsko na ziemi. Malik całował mnie po szyi, w tym czasie ja gładziłam jego delikatną skórę na plecach ukrytą pod swetrem. Mulat pozbył się mojej bluzy oraz bokserki. Teraz całował mój dekolt, brzuch oraz czasem wracał do moich ust tak spragnionych jego idealnych warg. Zdjęłam mu sweter, dłonią przejechałam po wyrzeźbionym torsie. Pakistańczyk siłował się z moim stanikiem, w końcu po minucie go rozpiął i rzucił na podłogę. Językiem zaznaczył mokry ślad od ust aż do linii moich spodni oczywiście zatrzymując się też na moich piersiach. Pieścił je, całował i robił malinki. Westchnęłam. Rękami odszukałam klamry paska od jego jensów, które podzieliły los moich spodni lądując gdzieś w koncie. Na sobie mieliśmy tylko ostatnie części bielizny. Zayn podniósł się na rękach.
- Jesteś piękna.
-Ty też.- kolanem otarłam się o jego penisa. Jęknął. Szybkim ruchem nawzajem pozbyliśmy się naszej bielizny. Swoją dużą dłonią gładził wewnętrzną stronę moich ud.
- Będę najdelikatniejszy jak tylko potrafię.- pocałował mnie w czoło. Czułam jak powoli i spokojnie się we mnie zagłębia. O dziwo bolało tylko trochę. Malik nie ruszał się chcąc oswoić mnie z nowym doznaniem. Zachęcająco objęłam jego biodra nogami. Zrozumiał aluzję. Wpierw delikatne i niepewne ruchy przerodziły się w ostre i mocne.
- Tak... Bardzo... Cię... Kocham- wysapał.
- Ja ciebie też.- równo z wypowiedzeniem tych słów doszliśmy. Byliśmy jednym ciałem, serca biły w jednym tępie. Mulat wyszedł ze mnie, przytulił mnie i okrył nas kocem. Zmęczona zasnęłam w ramionach osoby, którą kocham.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz