czwartek, 30 maja 2013

6 - Nie denerwuj się tak kuzynie bo ci zmarszczki wyjdą.

Gdy usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy jeść obiad Adam był dziwnie cichy, więc zapytałam.
- Coś się stało?
- Nie, a co miało by się stać.- odparł wzruszając ramionami. Westchnęłam.
- Ja wiem że oni są denerwijący ale tym się nie przejmuj.- zaczęłam jeść. Czarnowłosy tylko grzebał w sałatce. Jako tako przerwa mijała w spokoju, ale podeszła do nas jakaś dziewczyna.
- Hej jestem Eleanor, a ty jesteś nowa? Mogę cię porwać?- nie czekając na moją odpowiedź pociągnęła mnie ku drzwią.
- Gdzie ty mnie ciągniesz?- zapytałam zdenerwowana.
- Zobaczysz, jaką lekcje teraz masz?- mówiła zadowolona.
- Taniec.
- To się dobrze składa.- uśmiechnęła się. Szłyśmy i szłyśmy jeszcze chwilę, aż doszłyśmy do sali baletowej. Bez pukania Eleanor wtargnęła do klasy.
- Danielle!- krzyknęła. Śliczna dziewczyna w lokach wyszła zza drzwi szatni.- To jest ta nowa o której mówili chłopacy.
- Jestem Danielle, a ty?- zapytała, była naprawdę miła.
- Cody, wiecie może czy ta nauczycielka jest wymagająca? Nie lubię się męczyć.- uśmiechnęłam się. Wymieniły spojrzenia i odpowiediała mi Elka.
- Jest naprawdę miła, ale jak jej podpadniesz to nie ma zmiłuj.- zrobiła poważną minę. Pogadałyśmy jeszcze chwilę i zadzwonił dzwonek. Z niechęcią poszłam się przebrać, nie zwracając uwagi na spojrzenia innych dziewczyn wyszłam z szatni. Chłopacy już stali na linii i gadali. Ustanęłam na końcu i po prostu byłam cicho. Gdy wszyscy się zebrali Danielle kazała komuś tam przeprowadzić rozgrzewkę. Aż mnie wmurowało jak się dowiedziałam, że to ona będzie mnie uczyć. Wygląda strasznie młodo. Bezmyślnie powtarzałam to co pokazywała jakaś dziewczyna. Po trzydziestu minutach byliśmy jak to Danielle ujęła- gotowi.
- No to dziś nauczycie się podstaw do tanga. Czy ktoś umie je tańczyć?- zapytała, a kilka osób podniosło rękę. Ja osobiście miałam dwie lewe nogi więc bałam się co z tego wyjdzie. Pani profesor przydzieliła mi Conora, który nie był zbyt zadowolony z faktu tańczenia ze mną.
- Mi też nie uśmiecha się tańczyć z tobą ale wytrwajmy te ostatnie dwadzieścia minut.- powiedziałam i związałam włosy w kok. Zanim zaczęliśmy, Dani poprosił Justina, który nie tańczył o podejście i przypatrzenie się krokom. Ujrzeliśmy kroki w wykonaniu jakiejś parki i my musieliśmy je powtórzyć. Nie szło mi masakrycznie, no dobra co ja kogo oszukuje szło mi gorzej niż masakrycznie. Ciągle się myliłam, mym wybawieniem został dzwonek. Wszyscy się rozeszli do szatni, a Danielle mnie zatrzymała.
- Jak widziałam nigdy nie tańczyłaś- uśmiechneał się, a ja poczerwieniałam.- Nie masz czego się bać zawsze jest trudno załapać na początku.- poklepała mnie po ramieniu.
- Myślałam, że nauczycielka będzie wredna ale ty jesteś super.- uśmiechnęłam się i gdy miałam wyjść zobaczyłam na ławeczce jakiś zeszyt więc go wzięłam. Przebrana dreptałam korytarzem ku wyjściu ze szkoły. Jakoś te pięć lekcji minęło zaskakująco szybko. Ubrałam płaszcz, pogrążona w myślach powoli sunęłam do domu. Dlaczego tylko ja muszę mieć tak ciężko?- To pytanie nie dawało mi spokoju. Skręciłam nieświadomie do parku. Resztki śniegu trzeszczały mi pod butami, usiadłam na ławeczce i wyjęłam znaleziony zeszyt z torby. Było tam zapisane wiele piosenek, których nie znałam. Po dłuższym przeglądaniu kartek nareszcie dostrzegłam imię i nazwisko właściciela. Jak się okazało to należało do chłopaka z mojej klasy. Wstałam i ruszyłam do domku. Park był prawie, że pusty. Gdy myślałam iż reszta dnia będzie spokojna zobaczyłam tych chłopaków co mnie w szkole zaczepiali . W duchu modliłam się żeby mnie nie rozpoznali.
- A ty nie powinnaś być w domu.- głos roześmianego Rona przyprawił mnie o zawal.
- Nie strasz mnie jeżeli nie chcesz wydawać na pogrzeb. Zrobiłam sobie krótki spacer, a ty co tu robisz?
- Wziąłem psa na spacer, bo szybciej skończyłem pracę.- pokazał smycz. Uśmiechnęłam się.
- Hazza! Hazza!- zagwizdałam na suczkę. Odeszłam kawałek ze smyczą w ręku i nadal ją wołałam.
- Co ty chcesz?- podszedł do mnie chłopak w loczkach, Harry? Chyba tak.
- Ja? Nic nie chcę.- mruknęłam.
- No dopiero mnie wołałaś.- wytłumaczył. Chwilę się zastanowiłam, i właśnie wtedy podeszła reszta grupki. Zaczęłam się śmiać.
- Wiedziałem, że jesteś jeszcze bardziej dziwna niż mi się wydaje.- powiedział Louis.
- Miły jesteś wiesz?- bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
- Nic z tego nie rozumiem.- jęknął taki niski, ale wyższy ode mnie blondyn. Popatrzyłam na niego i stwierdziłam iż jest słodki i ma piękne niebieskie oczy.
- To ty w końcu wołałaś Hazzę czy nie?- zapytał William.
- Tak wołałam Hazzę, ale moją Hazzę.- uśmiechnęłam się na widok biegnącego do mnie psa.
- Wołałaś psa?!- zbulwersował się Harry.
- Tak, moja suczka ma na imię Hazza.- zapięłam jej smycz i odeszłam do rozmawiającego przez komórkę Rona. Droga do domu minęła mi miło. Zjadłam obiad, zrobiłam lekcje i przebrałam się w coś jak to mama powiedziała "odpowiedniego na poznanie rodziny". Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy prawie na drugi koniec miasta. Ciocia i wujek Mlik byli bardzo mili, dowiedziałam się też, że mam dwóch starszych  kuzynów w szkole. Ciocia powiedziała że jak chce to mogę na nich poczekać u góry w pokoju jednego z nich. Siedziałam na łóżku i rozglądałam się. Zrobiłam oczy wielkości talerzy obiadowych jak zobaczyłam zdjęcia na ścianie.
- Zayn i Liam.- szepnęłam i wtedy usłyszałam kroki po schodach.
- Nie martw się Justin znajdziemy ten zeszyt.- to był na 70% głos Zayna. Drzwi się otworzyły i w nich stanęli moi kuzyni.
- Co ty tu do cholery robisz?- zapytał zdenerwowany Mulat.
- Nie denerwuj się tak kuzynie bo ci zmarszczki wyjdą.- uśmiechnęłam się szyderczo.
- Co?- Liam jak by nie zrozumiał mojej wypowiedzi.- Jacy kuzyni?
- Jak to jacy? Normalni.
- Nie wierzę.- Mulat opadł na krzesło.
- To uwierz.- westchnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz