Aha super…
Niecałe trzy dni temu ojciec oznajmił mi że
wyjeżdżamy do Londynu, do ciotki
Jenifer. Tak właśnie tera siedzę w moim nowym pokoju. Ehh… za 10 min mamy z Charliem autobus do
szkoły :/ Dźwignęłam się z miękkiego materaca i ruszyłam ku drzwiom po drodze
oczywiście zabierając moją ukochaną lecz sfatygowaną torbę z książkami i
laptopem. Zeszłam po krętych schodach, założyłam martensy, szmacianą lekko
zadurzą kurtkę w odcieniu zgniłej zieleni oraz owinęłam się szczelnie białym
szalikiem. Oczywiście mój mały blondynek musiał zapomnieć się wczoraj wypakować
i teraz szukał kurtki i czapki. Nic nie poradzę że jest zima i śnieg po kolana.
Polsce pewnie była bym z Charliem i kumplami na gorącej czekoladzie i bitwie na
śnieżki, ale nie ojciec musiał wysłać nas do tego drętwego Londynu. Doczłapaliśmy się jakoś na przystanek, rozejrzałam w około i
zauważyłam że oprócz nas wsiada tu piątka jakichś chłopaków. W Warszawie pewnie
bym zagadała bo tam było tak jakoś inaczej, przynajmniej wiedziałam że mogę
obrócić wszystko w żart a tu nikogo nie znałam, czułam się jakbym przyleciała
na jakąś inną planetę. Oho jedzie autobus. Jak zwykle miejsce przy oknie i
słuchawki w uszach, mhm spełnienie moich marzeń to obudzić się z tego snu i
wrócić od Polski. Jazda zajęła jakieś 20 min, wujek coś tam wspominał że mam
iść z bratem od dyra po kartkę z przydziałem do klasy. Dobra jak to mi on
tłumaczył… prosto, w lewo, po schodach, w prawo o i jest gabinet dyrektora.
Hehe w moim starym liceum wparowałabym bez pukania, ale tu chcę zrobić chociaż
dobre wrażenie. Zapukałam i weszliśmy.
- Dzień dobry.- przywitaliśmy się. Sekretarka odpowiedziała
że dyro musiał wyjść i dała mi kartkę na której nabazgrane było coś tam i
nazwisko kogoś tam, zapewne naszych wychowawców. Dała nam również klucze do
szafek, pożegnaliśmy się i zmyliśmy jak najdalej od tej kobiety co świat sobą
mogła przysłonić . Zostawiłam książki i zbędne ubrania w metalowej skrzynce.
Pożegnałam tą małą łamagą i już miałam iść pod klasę ale ktoś mnie zatrzymał.
- Hej jesteś tu nowa?- zapytała jakaś dziewczyna.
- Tsa, Olka- zamknęłam z hukiem szafkę.
- Natalia, do jakiej klasy będziesz chodziła?- czy ja
usłyszałam polskie imię.
- Rodaku!- rzuciłam się jej na szyję, a ta ze śmiechem
odpowiedział.
- W połowie, moja mam jest polką. Oho dzwonek ja spadam
paa.- już miała odejść ale ja ją powstrzymałam.
- Wiesz gdzie jest klasa pana Nom.. Nem…, kurde sekretarka
strasznie bazgrze, a to ponoć ja nie umiem pisać.
- Pan Nomsert? Tak wiem gdzie jest jego klasa sama do niej
chodzę więc choć nie lubię się spóźniać.- pociągnęła mnie za rękaw swetra. Żwawym
krokiem przemknęłyśmy przez korytarz, kulturalnie zapukałyśmy do klasy gdzie
byli już chyba wszyscy.
- Przepraszam za spóźnienie ale pomagałam nowej.- wskazała
na mnie i pomknęła do ostatniej ławki pod oknem. Rzuciłam jej spojrzenie w
stylu „Dzięki wielkie że zostawiłaś mnie
samą na środku klasy jak jakiegoś debila”.
- Panna Aleksandra jak mniemam.- odezwał się mężczyzna tak
na oko po trzydziestce.
- No widzi pan, pan MnieMa a ja pana nie.- mruknęła na co
nikt nie zareagował, dziwadła inni by się śmiali.
- Usiądź z Natalią i pisz temat.- nakazał.
- Szlachta nie wykonuje rozkazów, szlachta robi to co uważa
w danej chwili za słuszne.- zaśmiałam się idąc do ławki. Nuda, niby to muzyka
na której zawsze dużo się udzielałam w Polsce, a tu grobowa atmosfera. Nagle do
klasy wpadł jakiś brunet, gadał coś tam do nauczyciela ale ja tam bardziej
skupiłam się na chmurach za oknem. Jeszcze 30 min- mruknęłam w myślach. Nagle
Nata szurnęłam mnie i szepnęła:
- Odpowiedz wreszcie.- kurcze ale o co chodzi. Rozejrzałam
się po klasie, wszyscy gapili się na mnie.
- Mogę prosić powtórzenie pytania?- zapytałam belfra.
- Pytam się czy umiesz śpiewać lub ewentualne na czymś grać.
- Aaa… tak gram na gitarze, perkusji i śpiewam. A co?- mruknęłam
bazgrząc coś w zeszycie.
- Zaprezentujesz swoje umiejętności, chcę wiedzieć do jakiej
części klasy cię zaliczyć.- powiedział. Wstałam, a pan Nomsert dał mi gitarę. Usiadłam
na krześle i zaczęłam grać (http://www.youtube.com/watch?v=MmukW1sNlIk).
Kiedy skończyłam wszyscy byli w osłupieniu.
- Ekhem… i co najgorsza nie jestem no nie.- zaśmiałam się.
- Mogę rzec jedno, panie Styles ma pan konkurencje w
klasie.- rzekł do tego chłopaka co się spóźnił. Szczerze nie obchodził mnie nic
po za dzwonkiem który właśnie rozbrzmiał.
No widze że zaczynasz. Podoba mi się.xd zapraszam do mnie.http://qwertttyyu.blogspot.com/ proszę o komentarze.xd
OdpowiedzUsuń